sobota, 13 lutego 2016

Witaj w Quindecim - recenzja Death Parade.

Witam.
Blog zapomniany, blog nieznany... Tak to jest gdy Shizu brakuje czasu.
Zła jestem oj zła, ale czas nadrobić zaległości, czas pisać by moi drodzy czytelnicy sobie przypomnieli o istnieniu marnego żywota recenzentki za pięć groszy. Tak czy siak przepraszam was za zastój i jest mi niezmiernie przykro, że nijak nie mogę się wywiązać z umowy częstszego dodawania postów. Z spraw weselszych: nowy rok, a co za tym idzie nowy wygląd na blogu i ... nowy układ pisania recenzji. Jeśli wam się spodoba to zostanie, a jeśli nie, to wrócimy do tego co było, ale musicie mi o tym dać znać.
Wstęp wstępem, ale czas już napisać recenzję.


Dzisiaj trochę pomówimy o śmierci (woah! zawiało grozą!), ale spokojnie aż tak smutno nie będzie. Death Parade, bo o tym będzie mowa jest anime z 2015 roku, ale swój początek miało w 2013. Cóż takiego powstało 2 lata wcześniej od produkcji, której dotyczy dzisiejsza recenzja, że o tym mówię? A no wyszła OVA Death Billiards czyli taki wstępniaczek do serii z 2015. Oczywiście, ja obejrzałam najpierw serię telewizyjną, a dopiero później odcinek OVA, ale to ja, zawsze coś potrafię namieszać :D Death Parade opowiada o miejscu zwanym Quindecim. Jest to bar z bardzo fajnym barmanem. Niby nic nadzwyczajnego, prawda? A tym bardziej gdzie tu mowa o wcześniej wspomnianej śmierci? No to słuchajcie, ten bar nie jest zwyczajny choć przychodzą do niego normalni ludzie. Jest to miejsce, w którym zostanie podjęta decyzja czy pójdziesz do nieba czy do piekła. Zaciekawieni? No to lecimy dalej. Owy barman, którego imię brzmi Decim jest tajemniczym białowłosym, nigdy nie uśmiechającym się arbitrem, który po Twojej śmierci zaproponuje Ci śmiertelną grę. A to bilard, kręgle czy też rzutki. Nie powie Ci nic co chciałbyś wiedzieć drogi czytelniku tylko zapyta jak dużo pamiętasz o przybyciu do Quindecim, a później ze spokojem w głosie oznajmi Tobie i Twojemu partnerowi, że jeśli chcecie się wydostać musicie zagrać w grę, w której na szali stawiasz swoje życie. I właśnie teraz wszystko się zaczyna. Człowiek - istota strachliwa, gdy słyszy, że gra toczy się o życie stara się za wszelką cenę wygrać, stosując się nawet do przemocy. I to jest właśnie jego zadanie - wydobyć mrok z duszy ocenianego, aby móc go wysłać do nieba lub piekła. I tak historia się toczy.

Ale chwila! To anime opowiada tylko o tym? Ma tylko jednego bohatera? Spokojnie, bohaterów jest kilku: dziewczyna, która pojawia się w barze, ale wszystko pamięta oprócz tego jak się nazywa, przez co nie zostaje odesłana, a staje się asystentką Decima. Między nią a naszym tajemniczym barmanem rodzi się piękna więź, która jest odkrywana przez całą serię by na końcu nas odrobinę wzruszyć.
Kolejną postacią jest... szefowa Decima - Nona. Jest to jasnowłosa, mała dziewczynka, która mimo swego młodego wyglądu zajmuje się swoją pracą już od 82 lat. Z początku może wydawać się nieprzyjemna (mi bardzo wyglądem przypominała Lorette z Gangsty, pamiętacie ją?), ale z czasem jej obraz łagodnieje zwłaszcza jak wychodzą na jaw jej poczynania względem Decima i całego Quindecim.
Och, Oculus - postać niby fajna, niby przyjemna, ciekawa, a jak się później okazuje nie wszystko jest tak piękne jak się wydaje. I tak właśnie ten osobnik moją początkową fascynację zamienił na totalną niechęć i złość. Wyższy pozycją od Nony, drugi w kolejce od Boga, wymyślił powstanie arbitrów. Tyle można o nim powiedzieć żeby nie spoilerować. Wygląda jak miły starzec z ciekawą brodą. Oh, ta różowa broda - kwiat będzie mi się śnić po nocach xD
Jeśli chodzi o muzykę to... Porównań ciąg dalszy, a dlaczego? Pamiętacie jak pisałam w recenzji Kekkai Sensen o endingu? Że taki skoczny, że tańczą, że wesoły itd. No to w Death Parade taki jest opening. Wesoły, wpadający w ucho i zapadający długo w pamięci, śpiewany przez zespół BRADIO. Animacja oprócz tego, że są w niej pokazane momenty z anime np. jak czarnowłosa asystentka pije drinka z białowłosym barmanem to są też pokazywane momenty jak tańczą i to właśnie przypomina mi Kekkai Sensen :) Ending - po dziś dzień brzmi w mojej głowie. Typowo rockowa, smutna ballada. Animacja mu sprzyjająca jest również nie za wesoła, bo kogo cieszy wygląd rozpadających się lalek? Piękne aczkolwiek nostalgiczne i to właśnie uczucie zostawało przy mnie po każdym odcinku.

Podsumowując całość, bo chyba już na to przyszła pora, to mogę powiedzieć jedno: chciałbym ciąg dalszy choć zakończenie było zaskakująco odpowiednie jak dla mnie, ale nie do końca jednoznaczne. Serię ogląda się przyjemnie i nawet nie zauważa się kiedy, a to już koniec (tak było w moim przypadku). Polecam każdemu kto lubi tematykę życia i śmierci, gier i całego ogarniającego nas chaosu, bo przecież nic nie jest takie proste jak się wydaje. Życie po śmierci, niebo lub piekło lecz tak naprawdę reinkarnacja lub otchłań i rozstrzygający o tym wszystkim Decim - całość w ciekawej oprawie graficznej i z niesamowitą ścieżką dźwiękową - Death Parade. Obejrzyj, bo warto.
Trailer dla niezdecydowanych:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy