sobota, 5 marca 2016

Pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze - recenzja C: The Money Of Soul And Possibillity Control

Witam was jak zwykle wieczorową porą.
Na początek chciałabym wam serdecznie podziękować za 1031 wyświetleń! Nawet nie wiecie jak mnie ucieszył ten widok gdy otworzyłam stronę bloga <3 Wiele dla mnie znaczy każdy odzew z waszej strony, bo jak już pisałam wiele razy to dzięki wam i dla was jest ten blog. Mam nadzieję, że z dnia na dzień moje recenzje będą coraz lepsze, a wy będziecie bardziej śmielsi do pisania komentarzy (akurat w tym przypadku blogasek ubolewa xD).
Co mogę wam jeszcze powiedzieć? Nie mam dzisiaj weny do pisania, ale zobaczymy jak to wszystko wyjdzie (mam nadzieję, że dobrze, bo inaczej będę bardziej zła niż jestem >.<). Do wesołych wiadomości oprócz przekroczenia cudownego tysiączka mogę wam powiedzieć, że teraz dużo łatwiej będzie mi się pracować, bo otrzymałam na urodzinki laptopa i naprawdę o wiele lepiej jest pisać na czymś co nie ma uszkodzonej matrycy :P
Wyjątkowo długi wstęp zakończę jednym zdaniem: bardzo wam dziękuję i uwielbiam was za każde możliwe wsparcie, czy to w postaci wyświetlenia czy też komentarza <3

Recenzja jak już się domyślacie będzie dotyczyła anime, bo staram się lecieć na zmianę, choć nie zawsze tak wychodzi :P Dzisiejszym tematem będzie C: The Money Of Soul And Possibillity Control. Długi tytuł, prawda? Za to anime krótkie, bo tylko 11 odcinków. Kto powiedział, że recenzje muszą dotyczyć tylko nowych tytułów? Otóż ktokolwiek tak uważa, ja należę do tych, którzy twierdzą, że zrecenzowanie starszej produkcji jest tak samo dobre jak nowej, bo przecież nie jest możliwym to żeby każdy obejrzał wszystkie anime od 2014 w dół, prawda? Toteż C jest tytułem z 2011 roku (niby nie takie stare, bo tylko 5 lat wstecz). Po tytule można wywnioskować, że anime będzie o pieniądzach, a co przychodzi od razu na myśl gdy słyszy się słowo pieniądz? Polityka. No i to mnie powstrzymywało od obejrzenia tego, mimo że osoba, która mi je poleciła strasznie zachwycała sobie tą produkcję. Przeczytałam recenzję, odczekałam kilka dni, przejrzałam arty i praktycznie gdy nie wiedziałam co ze sobą zrobić, a miałam ochotę na coś krótkiego do obejrzenia - wzięłam się za owe C: The Money Of Soul And Possibillity Control. Nie żałuję po dziś dzień, a nawet powiem wam więcej ostatnio obejrzałam je drugi raz (ze względu na to, że moje kochanie go nie widziało :P). O czym tak właściwie opowiada? O pieniądzach, o tym, że wszystko się wokół nich kręci (ale to przecież wiadome xD). Poznajemy Kimimaro - ot zwyczajny chłopak, który chodzi sobie do szkoły, jest zainteresowany koleżanką z klasy, która niestety jest zajęta, pracuję na dwóch etatach i oszczędza każdy grosz przez co odmawia sobie wyjść z kumplami. Lecz pewnego dnia spotyka dziwnego mężczyznę, który... Proponuje mu sporą sumę pieniędzy, dzięki nim mógłby przestać pracować i żyć sobie spokojnie jak dotychczas, fajnie prawda? No, ale nikt nie dostaje pieniędzy za darmo więc za tą sumkę Kimimaro w zamian musi oddać swoją przyszłość. Od tej pory naszemu bohaterowi zmienia się całe życie, a on sam trafia do miejsca zwanego "Dzielnicą Finansową".

Zachęcający wstęp? A bohaterowie? Również są ciekawi, ale o tym za chwilę. Chcąc nie chcąc praktycznie w każdym anime mamy do czynienia z postacią, której zmienia się życie o 180 stopni, bo albo dostaje magiczną moc albo odkrywa w sobie inną nadprzyrodzoną siłę, która pozwala mu to życie zmienić, ale tutaj mamy do czynienia całkowicie z czymś innym, bo nasz bohater nie ma magicznych ani nadprzyrodzonych umiejętności i nadal jest normalnym człowiekiem. On tylko dostaje "przyjaciółkę", która będzie mu pomagać w Dzielnicy Finansowej (zapytacie w czym? dowiecie się później :P) i jest nazywana Assetem. I w tej chwili przyszedł czas na opis postaci.
Nasz główny bohater został opisany wcześniej i właściwie nic więcej nie trzeba dodawać, no może oprócz jego postępowań w tajemniczej dzielnicy, w której się znalazł. Pamiętacie? Tajemniczy gość zawarł z nim układ dotyczący otrzymania wysokiej sumy pieniędzy w zamian za przyszłość. Kimimaro dostał kartę kredytową i wskazówki na temat zarabiania jeszcze większej ilości pieniędzy. Musi jedynie zjawiać się w Dzielnicy Finansowej i toczyć pojedynki z innymi użytkownikami karty. Za każdy wygrany pojedynek jego wpływy na koncie rosną, za przegrany maleją. Proste prawda? Ciekawym motywem są pieniądze za pojedynki, które wybiera, bo różnią się one od tych normalnych, ponieważ są czarne. Nasz bohater ma wspaniałego Asseta - małą dziewczynkę o imieniu Msyu.

Msyu jest świetna. I to by wystarczyło, ale niestety nie na tą recenzję. Wygląda jak wróżka połączona z diabełkiem? Nie, no dobra ciężko to określić, ale jest mała, ma długie czerwone rogi tak samo jak strój, który jest skąpy. Potrafi dogadać naszemu bohaterowi, który bardzo denerwuje ją swoją niepewnością dotyczącą walk. Razem z Yogą tworzą zgrany zespół, a poza tym są wyjątkowi, bo on ją traktuje bardziej jak człowieka, a nie broń. Piękna jest między nimi więź - to dodaje całej serii uroku, słodkości, a nawet chwili wzruszeń.

Jesteście ciekawi kim jest osoba od, której wszystko się zaczęło? Masakaki, bo tak się nazywa jest intrygującą postacią. Mi osobiście przypominał Phantoma z "Ao No Exorcist" (no nie mogłam się pozbyć tego wrażenia jak na niego patrzyłam :D). Kapelusznik z peleryną o świdrującym wzroku z laską i różowymi włosami (jeśli go sobie wyobraziliście to naprawdę musi śmiesznie wyglądać :D). Jego charakter ujęłabym słowami skrajnie emocjonalny, bo raz jest poważny i groźny, a za chwilę wesoły i dziecinny. Ze skrajności w skrajność. Po prostu nieprzewidywalny, kochający pieniądze, udzielający ludziom pożyczek, szef Finansowej Dzielnicy choć jak sam twierdzi rozkazy bierze z góry. Zwariowana postać, nieprawdaż? Ale ja takie lubię i mimo niektórych jego działań, których nie akceptowałam to nie zrobił niczego co by mnie do niego zraziło.

Jest jeszcze jedna bardzo ważna postać. Mikuni Souichirou - 33-latek, który jest bardzo zainteresowany Yogą i pomaga mu w Dzielnicy. Jego Assetem jest Q, która jest bardzo podobna do Msyu. Co do tej postaci to po dziś dzień mam mieszane uczucia, bo fajnie, że pomagał naszemu bohaterowi, ale mimo to coś w nim było takiego, że nie mogłabym powiedzieć, że go lubię. Nie można o nim za dużo powiedzieć, bo wszystko zaliczałoby się do spoilerów. Powiem za to wam jedno - zachowanie Kimimaro jest niemalże identyczne do tego Mikuniego za czasów jak zaczynał swoją karierę w Dzielnicy Finansowej. 
Ciekawe postacie, nee? Uwierzcie mi, że są wyjątkowe pod względem wyglądu jak i imion (zauważyliście?). Każda z nich ma swój charakter czasem można przewidzieć niektóre zachowania, ale to jednak jest chwilowe.

Muzyka i grafika są wspaniałe. Różnorodne Assety, ich wyglądy, tła - wszystko jest na świetnym poziomie, a co najważniejsze jest płynnie zrobione. Muzyka - anime otwiera op "Matryoshka" i jak się domyślacie jest energiczny, śpiewany przez mężczyznę - jak dla mnie idealny. Animacja mu dotycząca pokazuje najważniejsze postacie z anime oraz początek walki. Fajne też jest to, że są pokazywane różne waluty np. dolar czy euro. Kończąca animacja nie należy do najciekawszych, bo tylko przez chwilę widzimy biegnącego Kimimaro, a później obraz Msyu, a muzyka jej towarzysząca jest tak samo energiczna i wpadająca w ucho jak w openingu z tą tylko różnicą, że na wokalu mamy kobietę. Ending nosi tytuł "RPG".

Jak na brak weny dosyć długa wyszła mi ta recenzja, a tak naprawdę to wena mi przyszła w trakcie jej pisania. Kończąc wypadałoby opisać całość, ale tu nie ma co mówić, ponieważ anime samo w sobie jest ciekawe. Sama tematyka jest dość niespotykana (zwłaszcza w takim wydaniu), postacie są intrygujące i wyglądają niesamowicie, seiyuu niektórym powinno być znane, muzyka wpadająca w ucho. No nic dodać nic ująć - może poza ilością odcinków, bo tych mogłoby być więcej. Co najciekawsze jest to jedno z niewielu anime jakie oglądałam, które nie ma swojej podstawy w mandze. A teraz tylko zapraszam was do oglądania, bo warto czasem obejrzeć coś innego, a przy tym interesującego :)
Trailer dla niezdecydowanych:



2 komentarze:

  1. Anime wydaje się być ciekawe, jednak bardziej przepadam za dramami, hahah
    Pozdrawiam, Senshi ♡

    oczami-w-korei.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za komentarz ^^
      Jestem fanką jednego i drugiego, dlatego powstał ten blog. Może kiedyś zachęcę Cię do obejrzenia jakiejś dramy poprzez recenzję? Hehe, zobaczymy :D

      Usuń

Obserwatorzy