czwartek, 27 października 2016

Suzuran należy do mnie! - recenzja filmu Crows Zero

No i przyszedł czas na kolejną recenzję :3 Ale chciałabym również zaprosić was do polubienia mojego nowego projektu, którym jest gazetka na temat Japonii i Korei --> Magazyn Desu. Wiem chamska reklama, ale liczę na waszą pomoc i obiecuję, że nie zapomnę o blogu i recenzjach dla was :3 To co? Zaczynamy.


Tytuł: Crows Zero
Kraj: Japonia
Rok produkcji: 2007
Czas trwania: 129 min.
Gatunek: akcja, szkoła
Pierwowzór: manga autorstwa Hiroshi Takahashi
Reżyseria: Miike Takashi
Fabuła:
Młody chłopak Genji Takiya  przenosi się do męskiego liceum Suzuran, które słynie z gangów, bójek i ciągłej walki o władzę. Genji obiera sobie za cel zdobycie Suzuranu i pokazanie swojemu ojcu, że jest od niego lepszy. Aby to osiągnąć musi zebrać grupę osób i pokonać Serizawę.
Gra aktorska:
Według mnie gra aktorska była realistyczna zwłaszcza jeśli chodzi o postacie Genji'ego, którego zagrał Shun Oguri i Serizawę Tamao, w którego rolę wcielił się Takayuki Yamada oczywiście nie licząc paru scen, które pokazały bardziej komiczną formę tego filmu (przykładową sceną jest gra w kręgle). I to właśnie w tym filmie według mnie było najlepsze, że bohaterowie oprócz zwyczajnego mordobicia mieli również śmieszne sytuacje dzięki, którym ta gra aktorska była bardziej realna. Oczywiście jako, że jest to film oparty na mandze mamy tutaj mnóstwo postaci drugoplanowych i każda z nich ma swój unikalny charakter, a co najważniejsze wydaje mi się, że każdy aktor pasuje do roli jaką gra. Warto by było przybliżyć wam charaktery naszych dwóch głównych bohaterów otóż Takiya jest synem szefa yakuzy, który stara się być "złym chłopcem", ponieważ nie widzi innej drogi w swoim życiu i jak się później okazuje jest bardzo wybuchową osobą, co często prowadzi do niepotrzebnych kłopotów, a Tamao jest tak jakby jego przeciwieństwem. To urodzony przywódca, który troszczy się o swoich ludzi i według mnie jest bardziej rozsądniejszy niż Genji choć są sceny, w których ani jeden ani drugi nie przejawia zdrowego rozsądku. Ach i mamy również postać żeńską w tym całym męskim gronie czyli Ruke Aizawę graną przez Meise Kuroki, ale nią nie warto zawracać sobie głowy gdyż jest to postać tylko dla tła. Kilka razy coś zaśpiewa, wpadnie w tarapaty i nic więcej.
Muzyka:
Jak na film o mordobiciu muzyka jest bardzo dobrze dobrana. Wita nas punk rockowa piosenka przy, której można zobaczyć urywki z całego filmu. I właściwie to całość jest utrzymana w tym stylu oprócz dwóch piosenek R&B, które nie całkiem pasują do klimatu filmu zwłaszcza gdy w finalnej scenie zamiast usłyszeć coś mocnego słyszymy delikatny śpiew kobiecy. Osobiście nie zepsuło mi to efektu końcowego, ponieważ tak byłam zaintrygowana ową sceną, że nawet nie zwróciłam uwagi na muzykę, ale wiem, że niektórych może to zirytować.
Podsumowanie:
Podsumowując całość mogę powiedzieć, że film nie należy do tych ambitniejszych przy, których trzeba wytężyć swoje szare komórki, ponieważ przez 129 minut trwania mamy praktycznie same bójki. Uważam, że monotonność scen może zanudzić widza, lecz ja jednak bawiłam się przy nim doskonale, a na początku nawet zanosiłam się śmiechem (nieudolni gangsterzy zawsze potrafią mnie rozbawić) może, dlatego że ten gatunek bardzo mi odpowiada. Film jest dobry na spędzenie nudnego wieczoru, ot tak dla odprężenia się. I chociaż produkcja nie należy do tych najnowszych, ja zdecydowałam się ją zrecenzować, bo może jednak jest ktoś kto jeszcze jej nie widział. Film ma jeszcze dwie części, także obejrzę je na pewno i, albo zrobię dla was jedną wspólną recenzję, albo napiszę dwie osobne. Tak czy siak film polecam dla fanów lania się po pyskach (lub w tym wypadku ładnych buziach) i dla osób, które są zafascynowane subkulturami japońskimi. 
Trailer dla niezdecydowanych:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy